dessa
ciekawe rozmowy
Zeby na 3 dni przed swietami zafundowac sobie wykladzine do pokoju to tylko ja jestem taki geniusz...Dobrze ze ziec mial czas przyjsc i pomoc powynosic wieksze rzeczy i polozyc nowy nabytek na tej podlodze bo MM po kilku piwkach zajelo by to pewnie do samej wigilii...bajzel totalny ( nie wiedzialam ze tyle ksiazek mozna upchac w roznych wolnych miejscach),siedzialam do polnocy zeby to ogarnac ale jeszcze zostalo kupe roboty na dzisiaj. Na moje "Boze kiedy ja to skoncze" MM sie odzywal "do smietnika z tym albo pod smietnik i wreszcie bedzie spokoj z tymi ksiazkami i gazetami...wszedzie ponakladane,ja zrobie z tym porzadek" ja oczywiscie na to "Ty wolisz pieniadze wydac na papierosy i na piwo a ja wole sobie kupic ksiazke i poczytac..." no i tak od slowa do slowa i wiecie jak to sie konczy....Ksiazki pod smietnik...nie to nie mozliwe...ja tak najchetniej nie rozstawala bym sie z zadna...to juz nawet nie chodzi o pieniadze ale o...kurcze nie wiem jak to nazwac...sentyment, wspomnienia...wczoraj wzielam do reki bajke "Dziadek do orzechow",pieknie wydana z ilustracjami Szancera. Pamietam, dostalam ja w dziecinstwie na Mikolaja od Tatusia bo On obdarowywal mnie ksiazeczkami...a potem wieczorami kladlismy sie do lozek i Tatus albo Mamusia czytali mi ja...Tatus duzo czytal,mial sporo ksiazek. Pewnie nie az tak duzo jakby chcial bo to ograniczal budzet domowy,mielismy duzo lektur szkolnych...Mama tez nieraz krzyczala na Niego ze pieniedzy brakuje na zycie a kupil kolejna ksiazke...w domu byly lektury i encyklopedia bo to bylo potrzebne do szkoly...ech piekne wspomnienia i tak zal ze tych kochanych ludzi juz nie ma smutny


  PRZEJD NA FORUM