dessa
ciekawe rozmowy
Matko jedyna, Margles, toż to niewiarygodne.
Ale na pocieszenie powiem Ci, że miałam podobny przypadek.
W największą zawieję poleciałam na pobranie krwi.
Pani w recepcji pyta się, a mocz?
Mówię, że tylko miało być badanie z krwi z rozmazem.
To co z siuśkami?
Mówię, że rezygnuję, bo miało nie być.
Przyszła szefowa, potwierdziła moje zdanie, to ja zadowolona do domu.
Ledwo przylazłam, telefon, co z tym moczem?
Myślałam, że mnie coś trafi, ale nic.
Za dwie godziny kolejny telefon, muszę przyjść na następny dzień, bo pobrana krew się zważyła.zakręcony
Przepraszali, ale podobno to się zdarza i takie trele morele.
Taką mamy rzeczywistość, niestety.

Mastabo, moja wnusia poszła do pierwszej klasy cała w stresie.
Ale te dzieci co szły innym programem, teraz będą robić za eksperyment.
Najgorzej mają te, co miały iść do gimnazjum.

Melisso, w Łodzi nie byłam chyba z 15 lat, podobno bardzo się zmieniła na plus (dodatni) jak gada Mastaba.wesoły
Mnie na spacer przymusowy wyprowadza wnusia, ale rzadziej niż Twój piesek.


  PRZEJDŹ NA FORUM